"Z bardzo daleka" - Roberto Costantini

 "Z bardzo daleka" to powieść, której nie sposób określić jednym zdaniem. Przynajmniej ja tego nie potrafię. Zbyt wiele myśli kołacze się w mojej głowie, na samo jej wspomnienie.

Jest to dla mnie nowość. Nowość pod bardzo wieloma względami. Po pierwsze — nowy nieznany mi dotąd zupełnie autor, którego istnienie dotarło do mnie dopiero wraz z jego szóstą powieścią w postaci tej właśnie historii kryminalnej. Nowy styl, nowe klimaty i nowa rzeczywistość. Najwięcej jednak problemu, jak się potem okazało, przysporzyły mi nowe włoskie nazwiska bohaterów powieści, z którymi nie byłam dotąd obyta. Byłam jednak na tyle zaintrygowana postacią komisarza Balistreriego i ciekawa fabularnej intrygi osadzonej we włoskich realiach, iż bez oporów po nią sięgnęłam.

I to był jeden z lepszych wyborów, a przynajmniej jeden z ciekawszych. Powieść Roberto Costantini jest bowiem niebywale gęstą powieścią. Pozwalająca zajrzeć czytelnikowi znacznie głębiej niż wskazywałyby na to same słowa. Powieścią wymagająca uwagi i zaangażowania i to nie tylko ze względu na nowe słownictwo. Wiele w niej treści, które tylko na pozór wydają się mało istotne. Wielość zależności i powiązań przywołuje zaś obraz niczym z włoskiej mafii. Choć nie o niej jest to powieść, a o zbrodni, której finał wydaje się nie mieć końca.

Wraz z początkiem powieści lądujemy w rzeczywistości 1990 roku we Włoszech, gdzie wszyscy wydają się, być skupieni tylko i wyłącznie wokół mistrzostw świata w piłce nożnej. W tym samym czasie znika syn wyjątkowo wpływowego i bogatego przedsiębiorcy. Chwile potem jedna z kobiet zawiadamia policję o zniknięciu swojej siostry. Nie mija wiele czasu, jak Balistreri, któremu przypadło owo śledztwo, znajduje dwa zmasakrowane ciała. Nie należą one jednak do zaginionej pary. To, że wszystkie te osoby coś łączy, nie podlega jednak dyskusji. I tu zaczyna się sprytna zabawa w kotka i myszkę. Spekulacje, domysły, seks, pieniądze i władza. Do tego jeszcze wszyscy wydają się kłamać, a komisarz ma coraz bardziej pod górkę. Finału tej sprawy nie widać końca.

Mija 28 lat. Komisarz Michele od lat jest już na emeryturze, a jego pamięć zaczyna szwankować. Ale to nic w porównaniu z tym, co wciąż czeka go w związku ze starą sprawą, która ożywa na nowo, tuż po znalezieniu dwóch manekinów będących odzwierciedleniem dawno temu zamordowanej pary. A Balistreri, choćby chciał, nie może odpuścić. Po pierwsze, to nie leży w jego naturze. Po drugie, w sprawę angażuje się jego córka dziennikarka, która dociera do nowych faktów. Te zaś znacznie zmieniają oblicze niektórych z bohaterów.

Tym sposobem Roberto Costantini buduje na pozór klasyczną powieść kryminalną z trzecioosobową narracją, w którą wplecione są myśli bohaterów, widoczne i znane tylko czytelnikowi. Subtelnie dzieli też powieść nie tylko na rozdziały, ale i sceny, które przyświecają konkretnej osobie, co w znacznym stopniu ułatwiło mi ogarnięcie wątków. Mimo to wciąż mam nieodparte wrażenie, że sposób, w jaki ja wędrowałam po kartach powieści, nie pozwolił mi wyssać z niej najlepszego. Chyba nazbyt szybko ją  przeczytałam. Zachłysnęłam się nią na początku i w tym rytmie podążałam dalej, gubiąc się czasem w jej sekretach. Dziś wiem, że w kontakcie z twórczością Roberto Costantini warto smakować każde zdanie. Zwracać uwagę na każdy szczegół. Pozwolić jej nami zawładnąć.

Myślę, że jeszcze do niej wrócę. Stanie się do jednak dopiero z chwilą przeczytania pięciu wcześniejszych powieści z komisarzem Balistreri w roli głównej.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SONIA DRAGA

 

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien