Matka, która nie nosi już majtek, bo nie może ich założyć przez łańcuch
przytwierdzony do kostki. Szafa pełna ubrań, bardziej przydatnych molom
niż jej samej i wiadro na odchody w kącie pokoju. A raz w tygodniu
pranie i prasowanie. Prawie jak w hotelu, z którego nie można się
wymeldować, bo jego szefem jest jej córka — Nina. "Co poszło między nimi nie tak? Zastanawia się Maggie.
Oczywiście zna odpowiedź, ale nie chce o niej pamiętać. Prawda jest
bowiem bardziej niebezpieczna, od tego, w czym teraz trwa. Poza tym
matka jest w stanie zrobić dla swojego dziecka niemal wszystko, nawet
kosztem nienawiści".
SZTUKA i TEATR - to dwa słowa, które cisną mi się na usta po przeczytaniu tej powieści. Historii matki i córki, która wręcz obezwładnia, a przedstawiona zapewne na deskach teatru wbiłaby widza w fotel, a potem nie pozwoliła wyjść.
Mnie "Co się skrywa między nami" przygwoździła do łóżka, zwaliła z nóg, i zajęła moją uwagę na dużo, dużo więcej czasu niż trwało jej czytanie. Wstrząsająca, hipnotyzująca, mrożąca krew w żyłach (dosłownie), elektryzująca powieść Johna Marrsa to mój hit tego roku. Niesamowite studium ludzkiej osobowości i zmian, które w niej zachodzą. Obraz psychopatycznej natury człowieka, która perfekcyjnie potrafi się maskować pod płaszczykiem naturalności.
Maggie i jej córka Nina, są jak jedno ciało. Związane więzami krwi i tajemnicą. Miłością i nienawiścią. Żadna nie potrafi żyć bez drugiej. Każda ma coś na sumieniu, ale tylko jedna zna prawdę. Maggi popełniła w swoim życiu wiele błędów, ale ten kosztował ją więcej niż wszystko inne. Straciła miłość i uznanie swej córki. Ta jednak łatwo nie przebacza, a jej zemsta to coś więcej niż pogarda.
Tak właśnie zaczyna się ta historia, która szokuje już w swoim wstępie. Potem rodzi się ciekawość, fascynacja, strach, niepewność i niedowierzanie. Historia, od której nie sposób uciec. Niecodzienna.
SZTUKA i TEATR - to dwa słowa, które cisną mi się na usta po przeczytaniu tej powieści. Historii matki i córki, która wręcz obezwładnia, a przedstawiona zapewne na deskach teatru wbiłaby widza w fotel, a potem nie pozwoliła wyjść.
Mnie "Co się skrywa między nami" przygwoździła do łóżka, zwaliła z nóg, i zajęła moją uwagę na dużo, dużo więcej czasu niż trwało jej czytanie. Wstrząsająca, hipnotyzująca, mrożąca krew w żyłach (dosłownie), elektryzująca powieść Johna Marrsa to mój hit tego roku. Niesamowite studium ludzkiej osobowości i zmian, które w niej zachodzą. Obraz psychopatycznej natury człowieka, która perfekcyjnie potrafi się maskować pod płaszczykiem naturalności.
Maggie i jej córka Nina, są jak jedno ciało. Związane więzami krwi i tajemnicą. Miłością i nienawiścią. Żadna nie potrafi żyć bez drugiej. Każda ma coś na sumieniu, ale tylko jedna zna prawdę. Maggi popełniła w swoim życiu wiele błędów, ale ten kosztował ją więcej niż wszystko inne. Straciła miłość i uznanie swej córki. Ta jednak łatwo nie przebacza, a jej zemsta to coś więcej niż pogarda.
Tak właśnie zaczyna się ta historia, która szokuje już w swoim wstępie. Potem rodzi się ciekawość, fascynacja, strach, niepewność i niedowierzanie. Historia, od której nie sposób uciec. Niecodzienna.
A teraz pytanie do Ciebie. Co zrobisz,
jeśli ktoś pozwoli zajrzeć ci do swego domu przez dziurkę od klucza? Do
swej głowy i tajemnic. Nie odmówisz. Będziesz patrzył. Wnikał,
analizował, próbował zrozumieć, tłumaczył, a potem i tak ogarnie cię
złość. Szaleństwo. Autor jednak wie, co robi i w konsekwencji da ci to,
czego pragniesz.
Mimo wielu fantastycznych książek dawno żadna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i tak mnie, nie zajęła. Pomijam tu oczywiście styl, formę i inne techniczne dane, które zresztą i tak wysoko oceniam. Mam jednak wrażenie, że tu swoją rolę w największym stopniu odegrała fabuła. Pomysł na historię, a potem odpowiednie ubranie jej w słowa. Umiejętne utrzymanie uwagi czytelnika i wodzenie go trochę za nos. Karty bowiem, którymi autor żongluje, odkrywa bardzo powoli i nie całkiem wprost. Przez co odbiór poszczególnych postaci może nie być wcale taki oczywisty. A jeśli czegoś nie wiemy albo nie jesteśmy tego pewni, idziemy za historią dalej i dalej. Ciekawość ma przecież swoją moc.
Mimo wielu fantastycznych książek dawno żadna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i tak mnie, nie zajęła. Pomijam tu oczywiście styl, formę i inne techniczne dane, które zresztą i tak wysoko oceniam. Mam jednak wrażenie, że tu swoją rolę w największym stopniu odegrała fabuła. Pomysł na historię, a potem odpowiednie ubranie jej w słowa. Umiejętne utrzymanie uwagi czytelnika i wodzenie go trochę za nos. Karty bowiem, którymi autor żongluje, odkrywa bardzo powoli i nie całkiem wprost. Przez co odbiór poszczególnych postaci może nie być wcale taki oczywisty. A jeśli czegoś nie wiemy albo nie jesteśmy tego pewni, idziemy za historią dalej i dalej. Ciekawość ma przecież swoją moc.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu BURDA KSIĄŻKI ,
które zmienia się w SŁOWNE Książki