"KIECKA I KRYNOLINA" - Aleksandra Katarzyna Maludy


Intrygująca okładka. Ciekawie brzmiący tytuł i jeszcze bardziej sama zapowiedź książki, której bohaterkami są dwie Zośki. Jedna żyjąca we współczesnym, dobrze nam znanym świecie, której świat wali się na głowę. A wszystko przez jej niewiernego męża, który nie potrafiła sobie odmówić romansu z koleżanką z pracy o urodzie bogini. By uniknąć jednak zamieszania, tuż przed maturą ich córki postanawiają ten fakt zataić, przynajmniej na jakiś czas. Łatwo nie ma też druga Zośka, a raczej Zofia. Jej mąż również wzdycha do innej. Niby mają podobnie, a jednak zupełnie inaczej. Dzieli je bowiem 150 lat różnicy w czasie i zupełnie inne spojrzenie na świat, na życie, na stosunek do małżeństwa.

Pewnego dnia, za sprawą jakiejś magicznej siły, albo starej toaletki obie kobiety, bliźniaczo wręcz do siebie podobne nawiązują ze sobą spontaniczny kontakt. Od czasu do czasu siedzą więc po dwóch stronach lustra i chlipiąc rozmawiają. Dzielą się ze sobą emocjami. Opowiadają o swoim życiu i relacjonują to, co dzieje się w ich świecie. Pewnego jednak dnia, czy to za sprawą magii, czy też niepostrzeżenie wypowiedzianych słów zamieniają się miejscami.

Dla żadnej z nich taka zamiana nie będzie łatwa. Obie jednak wniosą coś do życia tej drugiej i lepiej poznają same siebie. Staną twarzą w twarz z nową rzeczywistością i kulturą, by w konsekwencji tych wszystkich wydarzeń dać szansę sobie i swojej imienniczce na kolejny zryw serca. Oczywiście ich rodziny niczego nie podejrzewały, co najwyżej małe załamanie nerwowe w przypadku Zofii, która znalazła się w XXI wieku. Zośka zaś jak tylko mogła, unikała trudnych tematów. Niejednokrotnie też udało jej się zaskoczyć swoich współtowarzyszy, zyskując jednak na plus.

Bez wątpienia jest to historia oprószona magią. Odrobinę przewrotna i pełna nostalgii. Niewiele w niej jednak humoru i emocji, których tak naprawdę oczekiwałam. Nie chce mówić, że była nudna, ale i nie porywała mnie. Taka zwyczajna. Ot historia jakich wiele. Zgrabnie napisana i znośna. Niczego jednak nie wniosła w moje życie. Zapowiadanej refleksji też mi zabrakło. Choć nie wątpię, że wiele czytelniczek po lekturze "Kiecki i krynoliny" Aleksandry Katarzyny Maludy skłonna będzie niejedno wybaczyć.

Delikatna, ciepła, subtelna — to jej plusy. Z nutką historii w tle.


Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu SZARA GODZINA