Przejdź do głównej zawartości

"TEN DOM JEST MÓJ" - Dorte Hansen

Wydawnictwo Sonia Draga w przypadku swoich książek niemal zawsze zachwyca mnie dbałością o szczegóły, zwłaszcza jeśli chodzi o ich oprawę i szatę graficzną. Pamiętacie? jakiś czas temu pisałam też, że jest w nich magia, skromność i swoisty artyzm. Wciąż się tego trzymam. Przyjemność sprawia też samo patrzenie na nie, co tylko wzmaga apetyt na ich treść. Bije z nich zawsze pewien rodzaj szlachetności. Tak też i jest w przypadku książki Dörte Hansen "Ten dom jest mój". Okładka jak się potem okazało, jest bardzo wymowna i symboliczna zarazem. Dobrze współgra z treścią powieści, i tak jak i ona intryguje.

Jest to bowiem opowieść o dwóch kobietach choć nie tylko. Jedna z nich — Vera, mając pięć lat, w 1945 roku wraz z matką ucieka z Prus Wschodnich do Starego Kraju, w którym jest nazywana „polaczkowym dzieckiem”. Przez całe życie czuje się obco w wielkim zimnym domu, a mimo to nie potrafiła go opuścić. Sześćdziesiąt lat później u jego drzwi staje nagle siostrzenica Very, Anne, która uciekła z synkiem z modnej hamburskiej dzielnicy Ottensen. Vera i Anne są sobie obce, lecz zarazem wiele je łączy".


Przyznaję, że to niełatwa powieść, choć równie zacna, jak i jej wygląd. Przypuszczam też, że wielu z nas może ona przytłoczyć. Jej styl jest zgoła wymagający, a sposób, w jaki autorka snuje ową historię, każe zwracać uwagę na detale. Ja smakowałam ją każdego dnia po troszku. Rozdział, dwa, czasem trzy — więcej nie potrafiłam przyswoić. Zbyt wiele energii kosztowała mnie ta powieść. Mimo to miałam ochotę w niej trwać. Ciekawiła mnie na swój sposób. Była pewną formą wyzwania, któremu miałam ochotę się poddać.

Niestety z perspektywy czasu nie powiem, by tamte godziny spędzony w jej towarzystwie należały do najprzyjemniejszych. Powieść w moim mniemaniu pozostawiła we mnie wiele niedopowiedzeń, wiele niejasności, które dziś mogę interpretować tylko i wyłącznie na swój własny sposób. Nie postrzegam tego jednak jako wadę. Brak szczegółów uzupełniających historię może przecież dla wielu być okazją do uruchomienia własnej wyobraźni i wzięcia aktywnego udziału w tworzeniu historii naszych bohaterek. Domalowywania tego, co nieznane, co nurtuje i budzi wątpliwości.
Może być też i tak, że to, czego nie ma w powieści, jest po prostu nieważne. Nie ma większego znaczenia. Nie rozmywa treści zasadniczej, a autorka skupia się tylko na tych aspektach życia bohaterów, które odgrywają naprawdę istotną rolę w tej historii. Na chwili, na decyzji i strzępkowej relacji, która jak się okazuje, potrafi całkiem dobrze zdefiniować główne postacie powieści.
Problemu dostarczały mi nieco niemieckie imiona i nazwiska części bohaterów — brzmiące zupełnie obco. Trudne do wymówienia i jak się okazało do zapamiętania także. Nie sądzę jednak, by to one wpłynęły na twardość stylu, w jakim jest stworzona powieść. Czułam wręcz jego szorstkość i oziębłość. Dlatego jej treść niemal sylabizowałam. Bez nuty liryzmu, płynności i romantycznej aury współczesnej prozy.

Die Zeit nazywa ją powieścią niezwykle empatyczną, którą świetnie się czyta. No cóż. To mnie przekonało do sięgnięcia po nią. Szkoda tylko, że nie mogę się dziś pod tym podpisać. Książka bez wątpienia jest wartością samą w sobie. Językowo — nawet pewną formą majstersztyku, który należy pochwalić. Choć trudną w odbiorze. Fabularnie niestety już nieco mniej intryguje. W rezultacie... Książką zupełnie nie w moim klimacie. Przynajmniej nie na teraz. Nie na tę chwilę.

Pozwalam sobie pisać o niej w ten sposób, nie ukrywając rozczarowania, ponieważ znając własną naturę i mając doświadczenie z twórczością np. Hessego czy Amosa Oza — wiem, że moje podejście i zrozumienie tej książki może się z czasem zmienić, i to nawet o 180 stopni. Trochę tak jak ze smakiem. Wystarczy go nieco uwrażliwić i potrenować.
Wszystkim tym, którzy jednak mimo mojej niespecjalnie euforycznej opinii sięgną po powieść, życzę wrażeń i fascynacji na miarę książki roku, albo i stulecia.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu SONIA DRAGA


 


Popularne posty z tego bloga

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...

KORONCZARKI Angelica Lopes

  Angelica Lopes jest brazylijską powieściopisarką, której twórczość koncentruje się na odkrywaniu głębokich tradycji Brazylii oraz sytuacji kobiet na początku XX wieku. Jedną z jej najbardziej znanych książek jest „Koronczarki”, która została uznana przez magazyn „Rolling Stone” w 2022 roku za jedną z pięciu książek, które trzeba znać. „Koronczarki” to równocześnie epicka saga rodzinna, obejmująca siedem pokoleń kobiet z rodziny Flores, które żyją w małym brazylijskim miasteczku na początku XX wieku. Rodzinę tę prześladuje dziwna klątwa – wszyscy mężczyźni w ich życiu umierają przedwcześnie, niezależnie od przyczyn. W wyniku tego kobiety muszą nauczyć się radzić sobie same, a ich głównym zajęciem staje się plecenie koronek. Brak mężczyzn w rodzinie Flores daje kobietom więcej swobody, ale jednocześnie sprawia, że mieszkańcy miasteczka stają się wobec nich nieufni, podejrzewając je o czary lub trucicielstwo. Każda z kobiet w rodzinie Flores ma też unikalny charakter: Firmina je...

„Chłopiec z latawcem” Khaleda Hosseini

  Recenzja książki „Chłopiec z latawcem” Khaleda Hosseiniego Nie wszystkie książki zostają z czytelnikiem na długo. Nie wszystkie odciskają ślad w sercu i umyśle, zmuszając do stawiania pytań o moralność, lojalność i odkupienie win. Chłopiec z latawcem Khaleda Hosseiniego jest powieścią, która nie tylko porusza — ona zostaje pod skórą, wgryza się w emocje i nie pozwala o sobie zapomnieć. To debiutancka powieść Hosseiniego, a zarazem historia, która otworzyła przed czytelnikami na całym świecie drzwi do Afganistanu — nie tego z suchych newsów czy nagłówków gazet, ale tego pełnego barw, zapachów, dziecięcych marzeń i nieodwracalnych dramatów. O czym opowiada? To historia Amira — chłopca z kabuluńskiej elity, który dorasta w cieniu nie tylko oczekiwań ojca, lecz także własnych lęków i słabości. U jego boku jest Hassan, syn służącego, jego przyjaciel z dzieciństwa, chłopiec o bezgranicznej lojalności i czystym sercu. Łączy ich dziecięca przyjaźń, wspólne wypuszczanie latawców i op...