"Co jeśli..." - Kate Hope Day
Co się dzieje, gdy granice między alternatywnymi światami się zacierają?
No właśnie! Tyle wystarczyło, bym dała się namówić na tę powieść. Jej dalszy opis tylko wzmógł mój apetyt...
"Spokój sennego miasteczka, leżącego u stóp uśpionego wulkanu, zostaje zakłócony, kiedy kilkoro jego mieszkańców zaczynają prześladować niepokojące wizje siebie samych w równoległych rzeczywistościach. Lekarka Ginny zastanawia się nad trwałością swojego małżeństwa, jej mąż ma katastroficzne wizje, które doprowadzają go do paranoi, Samara widzi swoją zmarłą matkę znów żywą i odkrywa coraz więcej rodzinnych tajemnic, a młoda naukowczyni Cass ponownie przeżywa ciążę, będąc krok od rozpoczęcia projektu, który może na zawsze odmienić jej karierę naukową. Początkowo łagodne i ulotne, wizje zaczynają być coraz bardziej przerażające. Kiedy nad miastem zawisa widmo katastrofy, staje się jasne, że życie jego mieszkańców już nigdy nie będzie takie, jak do tej pory".
Niestety, tak szybko niemal, jak zaczęłam ją czytać, tak szybko mój entuzjazm zgasł. Długo dawałam jej kolejną szansę, zmuszając się do jej kontynuacji. W konsekwencji jednak był to stracony czas. Ta książka to największe moje rozczarowanie tego roku. Wyjałowiona z emocji. Rozbrojona z akcji. Poprawna językowo, choć uboga stylistycznie. Niby o czymś, ale bez polotu. Przeczytana beznamiętnie. Zapomniana chwilę potem.Życzę jej mimo to czytelników, którzy znajdą w niej być może to, czego zabrakło w naszej relacji. Fascynacji.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu ZYSK