Przejdź do głównej zawartości

"SZÓSTE PIĘTRO" - Alex Sinclar

Alex Sinclar z książką "Szóste piętro" pojawił się po raz pierwszy na polskim rynku, choć na jego koncie jest już kilka innych thrillerów psychologicznych, które zresztą uważa za najlepszy gatunek dla swojego pióra.

Autor stara się utrzymać akcję powieści w szybkim tempie. Nadaje jej nawet kilka ciekawych zwrotów akcji. To na czym jednak skupia się ponadprzeciętnie i do czego ma  najwyraźniej słabość to narracja i dialogi. To, co oferuje "Szóste piętro"  to bez wątpienia  cecha szybko czytających się powieści, w których nie ma miejsca na szeroko zakrojone tło i bliższe poznanie jej bohaterów. Tu wciąż się coś dzieje, a bohaterowie nie przestają ze sobą rozmawiać. 
Nie jest to jednak do końca to - co oferuje rasowy thriller psychologiczny, który dotąd  kojarzył mi się raczej z pełną napięcia akcją, ciekawym wątkiem i bohaterami, którzy wręcz fascynowali. Czasem nawet przerażali. Nieoczywistością fabuły oraz zaskakującym zakończeniem. Narastającym napięciem i nierzadko refleksją na jej zakończenie.

W "Szóstym pietrze" Alex Sinclar na tło wydarzeń wybiera luksusowy wieżowiec w Nowym Jorku, w którym gubi się czteroletnia dziewczynka. Wcześniej Alice razem z mamą jedzie windą na trzynaste piętro do mieszkania taty, w którym zostawiła ulubioną zabawkę. Wtedy następuje awaria windy. Małej Alice udaje się jednak wydostać z pułapki, przez niewielką szczeliną wprost na szóste piętro wieżowca. Kiedy zaś wina uruchamia się ponownie, Erica zjeżdża nią na sam dół. Chwile potem w panice biegnie po córkę. Niestety dziewczyna zniknęła. W poszukiwaniach pomaga jej kilka osób, w tym były pracownik wieżowca oraz młody recepcjonista Henry. Wydaje się niemożliwym, by dziewczyna niezauważona opuściła budynek, musi więc gdzieś być w jego wnętrzu. Pytanie tylko gdzie, skoro nikt jej dotąd nie widział i nie odpowiada na wołania. Tymczasem ślady krwi znalezione na klatce schodowej potęgują tylko niepokój zrozpaczonej matki.

Wątek naprawdę oryginalny, zapowiadający ciekawą akcję. Pomysłowi bohaterzy i samo miejsce akcji. Wydaje się byk OK. Niestety na tym w dużej mierze moje zachwyty ustały. Być może zabrakło tu pomocy sprawnego redaktora, który pomógłby tej powieści utrzymać dramaturgię, której niestety zabrakło, co jest raczej niedopuszczalne przy tego typu literaturze.

Znalazłam również kilka dość irracjonalnych dla mnie sytuacji, które nieco obniżyły pułap mojej ogólnej oceny. Jednym z nich jest rozmowa Eriki z recepcjonistą, który proponuje zrozpaczonej matce odświeżenie się w toalecie tuż po zgubieniu dziecka. Nie wydaje mi się to ani realne , ani na miejscu. Choć z drugiej strony to właśnie takie sceny jak ta zaczęły utwierdzać mnie w pewnym przekonaniu, że coś w całym tym zdarzeniu nie gra. Podobnie miała się rzecz w przypadku rozmowy matki z Alanem - jednym z mieszkańców wieżowca. Mało realna, dość powściągliwa i wyszukana. Do tego brak jakichkolwiek kamer i monitoringu w luksusowym wieżowcu. Dość dziwna sytuacja. To wszystko spowodowała, iż moje podejrzenia co do fabuły i jej zakończenia okazały się słuszne. Nie były więc dla mnie niespodzianką. Powieść okazała się dość przewidywalna.

Mimo to przyznaję, iż "Szóste piętro" czytało mi się dość dobrze. Nie nazwałabym go jednak porywającym thrillerem. To raczej przeciętna literatura, która co najwyżej umili chwile z książką. Idealna dla zabieganych i do pociągu. Zupełnie niezobowiązująca.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu  PRÓSZYŃSKI I S-KA



Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

Trafiając na taką powieści jak ta, ma się ochotę trwać w niej niemal bez końca. Urocza, wzruszająca i pełna sentymentu. Inna niż wszystkie. Nie przesadzona ani pobieżna. Idealna dla każdej z nas. Dla każdego, kogo rozczulają historie innych. Dla wrażliwca, który lubi poddawać się emocjom, gdzie śmiech i łzy przeplatają się, nadając smaku szarej rzeczywistości. To zaś, co uderza w tej książce najbardziej, to jej konstrukcja, czyli " powieść w powieści " oraz jej zakończenie, które niewiele ma wspólnego z romantyczną bajką o miłości. Jest mimo to kwintesencją smaku tej historii. Takie prawdziwe i niespodziewane wbrew pozorom. Subtelne i piękne. Tak samo piękne, jak i te przenikające się dwie historie, w których język jest nieokiełznaną materią, a rozwoju ich wydarzeń nie da się przewidzieć. W której " koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego". Do tego szczera, emocjonalna i bardzo żywa. Można naprawdę oszaleć na jej punkcie. DEBIUT JAKICH MAŁO.

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

" Księga bezimiennej akuszerki " Meg Elison , laureatki nagrody im. Philipa K. Dicka to książka roku według " Publishers Weekly ". Nazywana opowieścią podręcznej w świecie postapo , która przedstawia wizję świata po wielkiej katastrofie, w tym przypadku po niesłychanie śmiertelnej epidemii gorączki, która doprowadziła do upadku znanej nam dziś cywilizacji. Przetrwać w świecie pandemii wydaje się jednak niczym, w porównaniu z tym, co wkrótce czeka ocalałych. Do tego " Księga bezimiennej akuszerki"pędzi w zawrotnym tempie. I nie chodzi tu bynajmniej o jej fabułę, a o jej przestrzeń czasową, która rozciąga się na wiele, wiele lat. Widać wyraźnie, iż autorka nie zamierzała skupiać się, ani zobrazować nam tylko chwili z życia bohaterki, jednego wydarzenia, jakiejś sensacji czy jednej przygody. Książka ta odsłania bowiem zrujnowany świat na przestrzeni niemal pokoleń, dając szansę czytelnikowi wyobrażenia sobie, czym tak naprawdę może być apokalipsa...

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...