Czy można widzieć zbyt wiele? A jeśli nawet? Czym to grozi? Czemu jest tak niebezpieczne? Czemu bawi się swoją ofiarą? Skąd tego siła? I jak z nią walczyć? Co pamiętać, a czego nie? Jak ukryć prawdę? Wyprzeć obraz, którego się nie zrozumiało? I jak ochronić siebie, bliskich... Przed złem, którego nie widzi lub nie chce widzieć nikt inny.

"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" Małgorzaty Wardy to jedna z najbardziej przejmujących historii, jakie czytałam w swoim życiu. Powieść niezwykle realna i wzruszająca. Tak bardzo, iż trudno wyrwać się z jej odmętów. Dająca czytelnikowi obraz rodzinnego piekła i okaleczonej miłości. Miłości pełnej poświęceń, bólu, cierpienia i błędów, którym nie sposób odmówić prawa istnienia. Momentami przerażająca i szaleńczo emocjonalna. Złość, łzy i rozpacz towarzyszą jej lekturze przez cały czas. I nadzieja, że jednak im się uda. Wygrają ze złem, a los w końcu się do nich uśmiechnie. Tylko, czy to możliwe w obliczu tak wielkiej traumy?

Już pierwsze akapity powieści Małgorzaty Wardy sprawiają, że cierpnie skóra, a emocje sięgają zenitu. Sprawia to oczywiście historia Ani i jej brata, który pod opieką ciotki doświadcza rzeczy, od których jeży się włos na głowie chce się krzyczeć. A potem krok po kroku śledzimy historię rodzeństwa. Poznajemy ich historię niemal od podszewki. Historię rozpadającej się rodziny, w której przemoc stała się codziennością. Spowodowała to śmierć ich ojca, którego już nawet nie pamiętają. Tymczasem ich mama zapada się we własnej rozpaczy. Co jakiś czas traci kontakt ze światem i ląduje w szpitalu, a oni u ciotki Gabi. Ich dom powoli obumiera, a oni sami zdani są już wyłącznie na siebie. W rodzinie Ani i Arona nic nie jest już takie jak kiedyś. Szczęście się od nich odwróciło. Odwróciły się też wszystkie ich role. Aron, choć bardzo kocha siostrę, mocno odczuwa ciężar, który na niego spadł. Ania przez lata była potem dla niego niczym garb na plecach, a on dla niej wszystkim, co miłe w jej życiu. Razem doświadczyli jednych z najgorszych cierpień, jakie dorosły może zadać dziecku: głodu, strachu i poniżenia, a słowa matki nierzadko raniły bardziej od ciosów wymierzonych ręką młodego mężczyzny. Wszystko to wzbudza ogromne emocje w czytelniku, a potęguje to dodatkowo sposób, w jaki Małgorzata Warda pisze o tym wszystkim. Nazywa bowiem rzeczy po imieniu. Ukrywa jedynie to, co i w naturze dziecka mniej zrozumiałe. Daje tym samym bardzo rzeczywisty obraz opowiadanej historii. Mocno oddziałuje na wyobraźnię. Ma w tym swój udział również narracja powieści. Swoisty rodzaj pamiętnika głównej bohaterki.

To, co zaskakuje w pomieści to życiowe perypetie rodzeństwo w środowisku swoich rówieśników, w którym postrzegani są skrajnie inaczej. Za Aronem uganiają się wciąż dziewczyny. Jest bystry, inteligentny i wyjątkowo przystojny. Ania to szkolna ofiara. Jej ubrania śmierdzą starością i ma skołtunione włosy. W niczym nie przypomina Arona, który nosi się w modnych ciuchach. Nie zmienia to jednak ich relacji. Wciąż mają tylko siebie i o siebie dbają, tak jak potrafią. Mijają lata. Pewnego dnia Ania jako już nastolatka ląduje na komisariacie jako ofiarą gwałtu. Oskarżonym jest jej brat, co zaskakuje nawet czytelnika. Jak do tego doszło? Oto kolejne z pytań, które roztacza przed nami autorka. Czytelnik w tym miejscu może odczuwać bardzo sprzeczne emocje. Borykać się z wieloma dylematami dotyczącymi natury człowieka. Rościć sobie prawo do wysuwania opinii. Ostrzegam jednak — świat nie zawsze wygląda tak, jak go widzimy. Naiwnym jest też myśleć, że to, co dziś mamy będzie wieczne, a ludzie są tacy, na jakich wyglądają. To bardzo złudne.

Proza Małgorzaty Wardy to ból i łzy. Nie wierzę, by ktokolwiek, kto po nią sięgnie, nie doświadczył jej we własnym sercu. Dla nas to na szczęście „bezpieczne zło", które winno nauczyć nas jak być lepszym. Proza ambitna i żywa w emocje. Zdająca się wręcz krzyczeć NIE!. Z której strumieniami wylewa się smutek i bierność tych, którzy winni stawać w ochronie dzieci. Powieść hipnotyzująca zmysły. Zachwycająca stylem i delikatnością słowa. Treści, z których wyłaniają się niezwykle charakterystyczne postacie. Pisanie zaś o niej jest jak rozdrapywanie bolesnych ran.

Ta książka to swoisty akt oskarżenia zarówno wobec samego zła, jak i tych, których bierność sprzyja jego panoszeniu się. To historia, w której zażyłość jest w bliskich relacjach z okrucieństwem i obojętnością. W której zobaczyć można w bardzo szerokim kontekście losy skrzywdzonego dziecka. Poczuć jego cielesność i zły dotyk. To dramat, pełen grozy thriller i obraz bezprawia. Powieść zgoła nie łatwa, ale jakże ważna. Zwłaszcza jeśli nakreślona jest z dająca się odczuć empatią, subtelnością i poszanowaniem godności człowieka.

Piękna, choć bolesna. Taka jak trzeba. Zdolna potrząsnąć czytelnikiem. Zaskakująca. Niezapomniana.
 
Książka pozyskana w ramach współpracy ze SZTUKATER.PL