Kto czytał "Olszany„ czyli:
„Kamienną różę" i "Drogę do domu„ które cieszą się naprawdę dobrą opinią czytelniczek, z pewnością sięgnie również po "Sukienkę z wody"
- najnowsza powieść Agnieszki Litorowicz-Siegert. Dla mnie było to jednak
pierwsze spotkanie z twórczością autorki, która prócz powieści publikuje swoje
teksty również w "Twoim Stylu" i jest autorką wywiadów rzeka z Ewą
Błaszczyk i Agatą Młynarską. Jej doświadczenie zawodowe wyraźnie daje się zatem
zauważyć. Jej język i styl cechują ogromna wrażliwość. Nie są to jedyne walory
powieści. "Sukienki z wody" ma ich znacznie więcej.
Jednym z nich jest wspomniany
już przeze mnie styl autorki. Styl utkany z prostych słów, tworzący delikatną
i subtelną treść. Treść, która pozwala zatrzymać czas. Spowolnić bieg wydarzeń.
Sprawia to jej niespieszność, którą wymuszają liczne spacery bohaterów, rozmowy
pełne głębi i nierzadko ich wspomnienia. A wszystko to w bajecznej scenerii
Szczecinka, do którego przenosimy się za sprawą tej oto historii. Szczecinka
pełnego jezior i tajemniczych historii. Nie znajdziecie w niej jednak pogoni za
sensacją. Rozwój wypadków ma tu swój spokojny rytm. Dopieszczony jest za to
słowem. To snucie się po kartach powieści (czego niektórzy z pewnością
doświadczą) jest w stanie wynagrodzić również jej finał.
Jej walorem są także wątki,
które autorka podejmuje w utworze. Miłość to zaledwie jeden z nich, choć i ta
ma kilka swoich wariantów. Od tej szalonej i cielesnej, poprzez tę ogarniętą
rządzą posiadania, aż po tę czysto platoniczną. Sporo miejsca Agnieszka
Litorowicz-Siegert poświęca również tematowi przyjaźni. Przyjaźni najbardziej
szczerej i oddanej, o której można wręcz pomarzyć. To ją stawia na piedestale
tej historii. Właśnie przyjaźń. Przyjaźń pełną zaufania, oddania i aż po grób.
Związek tak silny, że łamie wszelkie tabu. "Sukienka z wody" ma w
sobie również niepohamowaną wiarę w ideały. Wiarę w to co najlepsze. Jest w
niej również sporo naiwności, która jednak w tym wydaniu nabiera nowego
znaczenia. A wiara w drugiego człowieka przybiera w niej postać bezwzględnego zaufania.
Zawierzenia w dobre intencje człowieka. W jego szczerość. Nie sposób się wiec i
w jej obliczu nie rozmarzyć. Taka właśnie jest ta powieść.
Równie ciekawym elementem jest
sama fabuła powieści. Historia kobiet uwikłanych w niecodzienne związki i wspólną
rodzącą się dopiero historię. Edyta ma szansę stać się bowiem flagową autorką jednego
z najbardziej prestiżowych wydawnictw w kraju, a jej nazwisko może wkrótce zaistnieć
nawet w branży filmowej. Musi tylko na czas oddać swoją najnowsza powieść. Tak
się jednak nie stanie, bo w chwili swojej słabości uległa wypadkowi i pozostaje
w śpiączce. W obliczu tej tragedii jest tylko jeden sposób na uratowanie jej
przyszłej kariery. Ktoś musi za nią skończyć powieść. Pada na Alinę, jej
najlepszą przyjaciółkę. Nikt tak jak ona nie potrafi wejść w jej umysł by
dokończyć jej dzieło. Alina ma jednak wątpliwości. Mimo to decyduje się to
zrobić. Kiedy jednak zgłębia tajniki niedokończonej powieści, odkrywa
pewien sekret. Sekret, który może zaważyć na życiu wielu ludzi i ich szczęściu.
Z pomocą Renaty i dawnej miłości z czasów liceum Alina rozpoczyna prywatne
śledztwo. To co odkryją obie kobiety wprowadzi w zdumienie nawet je same. Po
raz kolejny okazuje się, że przeszłości nie da wymazać się z pamięci, choćby
nawet bardzo się tego chciało, a prawdziwe uczucie zawsze znajdzie drogę do
serca.
Naprawdę miło było spędzić czas
z bohaterkami "Sukienki z wody". Będę ciepło ją wspominać, choć bez
euforii. Zabrakło mi w niej bowiem silnych emocji. Takich, które przygwożdżą
mnie do fotela i pozwolą popłynąć łzom. Nie to jednak wpływa na moja ocenę o
niej a jej całokształt. Dlatego daję jej zasłużone cztery z plusem, wierząc, że
znajdzie ona grono swoich wiernych fanek. Aj dobrze się bawiłam.
Książka pozyskana w ramach współpracy ze SZTUKATER.PL