"DOM CIOCI LUSI" - Krzysztof Stręcioch
Dziś małym czytelnikom, lub raczej ich rodzicom bibliotekarz poleca
książkę, z która można rozpocząć przygodę nie tylko z czytaniem, ale i z
historią.
"Dom cioci Lusi" Krzysztofa Stręciocha to wyjątkowo prawdziwa historia. Historia Wandzi, Zosi i Basi. Polki i żydówki. Dziewczynki, która opowiada swoją historię, w sposób bardzo bezpośredni. Z perspektywy dziecka, które tak naprawdę niewiele rozumie z tego, co dzieje się wokół niej. Boi się, tęskni i marzy. W jej życiu są jednak i te dobre chwile, dobrzy ludzie i chwile radości.
"Dom cioci Lusi" Krzysztofa Stręciocha to wyjątkowo prawdziwa historia. Historia Wandzi, Zosi i Basi. Polki i żydówki. Dziewczynki, która opowiada swoją historię, w sposób bardzo bezpośredni. Z perspektywy dziecka, które tak naprawdę niewiele rozumie z tego, co dzieje się wokół niej. Boi się, tęskni i marzy. W jej życiu są jednak i te dobre chwile, dobrzy ludzie i chwile radości.
Autor nie potrzebował do stworzenia tej historii wielu słów. Kilka znaczących zdań opatrzonych spartańską grafiką wystarczyło, by w zupełności oddać klimat książeczki. Napisanej zresztą bardzo sprytnie. Tak przemycona historia żydowskiej dziewczynki, której udało się uciec z getta, a potem przeżyć, oczywiście z pomocą dobrych ludzi, podana małemu czytelnikowi może przynieść podwójne korzyści. Nigdy nie jest bowiem za wcześnie by rozpalać w dziecku iskierkę ciekawości, nasyconą historią i prawdą. Trzeba ją tylko dobrze ubrać w słowa i dopasować do odpowiedniego poziomu jej odbiorcy. Według mnie autorowi świetnie się to udało.
Tym bardziej polecam książkę rodzicom, którzy chcą, by dziecko czerpało z literatury coś więcej niż tylko dobrą zabawę. Nauka poprzez książkę i wspólne rozmowy o tym, co na łamach jej kart może okazać się bezcenną przygodą.
Choć nie wiem jak bardzo podobałaby mi się książeczka, to jest w niej jednak coś co mnie niepokoi. To bardzo smutne i dorosłe twarze dzieci. Tak, wiem. To nie był czas radości. Dzieciom takim jak Wandzia nie było łatwo. Wiele z nich doświadczyło więcej bólu i cierpienia niż my teraz dorośli przez całe swoje życie. I nawet jeśli to symboliczne twarze - to wciąż mam do nich dystans.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu ADAMADA
Książka rekomendowana dla dzieci 5+