"GRA W NIGDY" - Jeffery Deaver
Jeffery Deaver ma już na swoim koncie kilkadziesiąt książek. Niestety ja, dowiedziałam się o jego istnieniu dopiero za sprawą "Gry w nigdy". Czułam się nieco zniesmaczona tym faktem, dlatego postanowiłam jak najszybciej to zmienić. Oczywiście przygodę z twórczością autora zaczęłam od wspomnianej już "Gry w nigdy".
Za to na mojej półce pojawiło się już kilka kolejnych jego pozycji.
Skąd takie nagłe zainteresowanie? Otóż przekonał mnie do tego cykl
książek z Lincolnem Rhymei i sławetna ekranizacja "Kolekcjonera
kości". Seria z byłym policjantem i genialnym kryminologiem to 14
książek przetłumaczonych na kilkanaście języków, które ukazały się
prawdopodobnie niemal w 150 krajach.
To każe mi podejrzewać, że autor w naszym kraju nie został jeszcze właściwie doceniony. Czyżby gusta Polaków były nieco odmienne? A może to tylko kwestia odpowiedniej reklamy.
Tymczasem bohaterem najnowszej powieści Deavera, która otwiera nowy cykl powieści kryminalnych, jest Colter Shaw - specjalista od osób zaginionych. To daje mu źródło utrzymania. Jest niczym łowca nagród. W przeciwieństwie do poprzedniego bohatera, który nie miał szans na swobodne poruszanie się, Colter przemierza stany Ameryki wzdłuż i wszerz. Tym razem los rzucił go do Doliny Krzemowej. Został bowiem wynajęty przez ojca zaginionej dziewczyny, który nie wierzy w jej ucieczkę, mimo kłótni tuż przed jej zniknięciem. Zostają więc dwie opcje: albo dziewczyna została porwana, albo zamordowana. Jeśli to porwanie - to czemu porywacz nie upomina się o okup? Jeśli nie żyje — pozostaje odnaleźć ciało. Policja nie jest specjalnie ani zainteresowana, ani zaangażowana w poszukiwania. Shaw świetnie jednak daje sobie rade bez nich. To daje mu też okazję, by odkryć nowy świat. Świat wirtualnych gier, które niestety przenoszą się do realnej rzeczywistości. Wkrótce potem okazuje się, że znikniecie dziewczyny, nie było jednostkowym wybrykiem szaleńca.
Tak też wygląda prawdziwy rollecoster akcji w wydaniu Jefferya Deavera - prawnika, dziennikarza i jednego z najbardziej poczytnych i nagradzanych pisarzy amerykańskich. Ta powieść to kolejny idealny scenariusz na film. Drobiazgowość, z jaka autor podchodzi do tematu, daje niemal poczucie bytności w samym środku akcji. Ta szczegółowość nie jest bynajmniej zbędnym, a już na pewno nie meczącym fragmentem książki. Ona pozwala w pełni dostrzec to, co widzi sam bohater, mistrz spostrzegawczości i analizy faktów. Łatwo wiec dać się uwieść powieści, która jeśli nawet do najłatwiejszych nie należy, to jest smakowitą rozrywką intelektualną nie tylko dla fanów kryminału, ale i smakoszy gier komputerowych — do których ja nie należę — co odrobinę zdystansowało mnie do fabuły. Nie ma się jednak czego bać — nie ona wiedzie prym w powieści.
Książkę polecają też sami mistrzowie pióra, w tym: Harlan Coben, który pisze o niej tak " Szalone tempo, pełne zwrotów akcji i niezły dreszcz emocji". Karin Slaughter określa ją mianem: "Powieści z totalnie zakręconą fabułą, znakomitymi postaciami i niesamowitym napięciem". Ja też jestem dla niej na tak. To całkiem dobra powieść.
To każe mi podejrzewać, że autor w naszym kraju nie został jeszcze właściwie doceniony. Czyżby gusta Polaków były nieco odmienne? A może to tylko kwestia odpowiedniej reklamy.
Tymczasem bohaterem najnowszej powieści Deavera, która otwiera nowy cykl powieści kryminalnych, jest Colter Shaw - specjalista od osób zaginionych. To daje mu źródło utrzymania. Jest niczym łowca nagród. W przeciwieństwie do poprzedniego bohatera, który nie miał szans na swobodne poruszanie się, Colter przemierza stany Ameryki wzdłuż i wszerz. Tym razem los rzucił go do Doliny Krzemowej. Został bowiem wynajęty przez ojca zaginionej dziewczyny, który nie wierzy w jej ucieczkę, mimo kłótni tuż przed jej zniknięciem. Zostają więc dwie opcje: albo dziewczyna została porwana, albo zamordowana. Jeśli to porwanie - to czemu porywacz nie upomina się o okup? Jeśli nie żyje — pozostaje odnaleźć ciało. Policja nie jest specjalnie ani zainteresowana, ani zaangażowana w poszukiwania. Shaw świetnie jednak daje sobie rade bez nich. To daje mu też okazję, by odkryć nowy świat. Świat wirtualnych gier, które niestety przenoszą się do realnej rzeczywistości. Wkrótce potem okazuje się, że znikniecie dziewczyny, nie było jednostkowym wybrykiem szaleńca.
Tak też wygląda prawdziwy rollecoster akcji w wydaniu Jefferya Deavera - prawnika, dziennikarza i jednego z najbardziej poczytnych i nagradzanych pisarzy amerykańskich. Ta powieść to kolejny idealny scenariusz na film. Drobiazgowość, z jaka autor podchodzi do tematu, daje niemal poczucie bytności w samym środku akcji. Ta szczegółowość nie jest bynajmniej zbędnym, a już na pewno nie meczącym fragmentem książki. Ona pozwala w pełni dostrzec to, co widzi sam bohater, mistrz spostrzegawczości i analizy faktów. Łatwo wiec dać się uwieść powieści, która jeśli nawet do najłatwiejszych nie należy, to jest smakowitą rozrywką intelektualną nie tylko dla fanów kryminału, ale i smakoszy gier komputerowych — do których ja nie należę — co odrobinę zdystansowało mnie do fabuły. Nie ma się jednak czego bać — nie ona wiedzie prym w powieści.
Książkę polecają też sami mistrzowie pióra, w tym: Harlan Coben, który pisze o niej tak " Szalone tempo, pełne zwrotów akcji i niezły dreszcz emocji". Karin Slaughter określa ją mianem: "Powieści z totalnie zakręconą fabułą, znakomitymi postaciami i niesamowitym napięciem". Ja też jestem dla niej na tak. To całkiem dobra powieść.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu PRÓSZYŃSKI
Książkę możecie nabyć tutaj.