"TTYLKO NIE MAZURY" - Sylwia Skuza

Drogi czytelniku, czytelniczko...
Ze strony Wydawnictwa MG, jak również wielu innych portali i księgarń internetowych dowiesz się, że "Tylko nie Mazury" to historia pewnego młodego policjanta, którego świetnie zapowiadająca się kariera zawodowa, zostaje niespodziewanie zaburzona przez wpływowego polityka za podjęcie interwencji przeciwko jego córce - młodej, zbuntowanej i otumanionej narkotykami nastolatce. Tym sposobem komisarz Gromosław Sidorowicz zostaje czasowo przeniesiony ze samej stolicy aż na mały komisariat na Mazurach. Tam jednak niedane mu będzie wegetować w ciszy i spokoju. Już pierwszego dnia trafia mu się trup. Sidorowicz nie ma wyjścia, musi rozpocząć śledztwo w obcym sobie środowisku i wyjaśnić zagadkowe morderstwo rolnika znalezionego na bagnach.
Podejrzanych jest wielu. Denat nie miał bowiem przyjaznego usposobienia. Wielu ludzi wciąż nosi w sobie krzywdy wyrządzone przez tego człowieka. Sam zresztą też mógł się zabić. Ilość alkoholu, którą w siebie wlewał, mogła mu tylko w tym pomóc. Mozę byłoby to i najlepsze i najprostsze załatwienie sprawy, gdyby nie wbitą w jego szyję historyczna zapinka. Do tego jeszcze w pobliżu kręcą się amerykańscy żołnierze.
Od tej chwili przeszłość stale będzie się splatać z teraźniejszością, nie tylko w wymiarze historycznym, ale także i duchowym. Duchowość jest w powieści drugim, prawie równoległym do zabójstwa, wątkiem. Oprócz spotkania z przyjacielem z dawnych lat Sidorowicz poznaje osoby i miejsca, które nie tylko nieodwracalnie wpłyną na jego dalsze życie, i to w sposób, jakiego niekoniecznie by sobie życzył.

To wszystko prawda. Niewątpliwie "Tylko nie Mazury" to dość oryginalna powieść. Przypomina mi nieco historię Szczecina w książce Wojciecha Burgera "Szamani Życia", z tą tylko różnicą, że tamta pochłonęła mnie bez pamięci, a ta niestety nieszczególnie. Dlatego też i tak dość długo zwlekałam z napisaniem tych kilku słów o niej. Nie bardzo też wiem, jak mam się do niej ustosunkować. Budzi we mnie wiele sprzecznych emocji. W międzyczasie widziałam też bardzo wiele pozytywne opinie o książce, co tylko pogłębiło mój dylemat. I nie chodzi tu o to, że książka posiada mocno rozbudowane tło historyczne regionu i opisuje dawne wierzenia i legendy pruskie - bo to akurat jest bardzo na plus. Nie przeszkadzał mi też brak wartkiej akcji. Leniwie tocząca się fabuła również może mieć swoje zalety. Postacie, które stworzyła autorka to kolejny atut powieści. Niebanalne i zaskakujące, co pozwala pomyśleć o kryminale z zupełnie nowej perspektywy. Bardzo oryginalną bohaterką była np. mała dziewczynka, która codziennie miała inaczej na imię.

Teoretycznie więc nie ma się więc czego czepić, a jednak... Nie zaiskrzyło między nami. Próba pójścia torem wytyczonym przez powieść okazała się się mnie mało zajmująca. Ten brak porozumienia między nami będzie mi w tej sytuacji najłatwiej zgonić na (być może) niewłaściwy czas i porę, w której sięgnęłam po książkę. Być może przeliczyłam się też z dawką informacji, jakie serwuje powieść, na które nie byłam przygotowana. Liczyłam bowiem na szybką i łatwą fabułę kryminalną na tle mazurskich jezior.
Teraz zastanawiam się co z tym fantem zrobić.
Na pewno nie będę nikomu odradzać jej czytania - wręcz przeciwnie. Zbyt wiele ma walorów, by o niej nie mówić. Ja sama jednak schowam ją na jakiś czas i być może przy lepszej okazji znów po nią, dając jej kolejna szansę.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu MG




Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien