"MUR DUCHÓW" - SaraH Moss (Przedpremierowo)

Pasją ojca Silvie kierowcy autobusu jest historia Wielkiej Brytanii, która z czasem przeobraża się w szaloną i niebezpieczną fascynację. Co gorsza, dotyczy ona epoki żelaza. Dlatego podczas letniego urlopu zabiera swoją rodzinę na obóz antropologiczny, którego uczestnicy mają za zadanie odtworzyć życie w epoce żelaza wraz ze wszystkimi jego niedogodnościami. Posmakować tego, z czym mierzyli się ówczesne ludy na co dzień.
"Sami mamy zostać duchami, nauczyć się chodzić tak, jak oni chodzili dwa tysiące lat temu, podtrzymywać ogień tak jak oni i liczyć na to, że w ślad za tańcem mięśni i kości przyjdą też niektóre z ich myśli, ich pojmowanie świata".
Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie dyktatorskie zachowanie ojca dziewczyny. Jego dominacja przejawia się wobec niemal wszystkich uczestników obozu. Szczególnie jednak narażone na jego postawę są jego żona i córka. Traktuje je wyjątkowo bezdusznie. To zaś co dzieje się w odosobnieniu, poza spojrzeniami pozostałych członków zespoły — możemy tylko sobie wyobrazić. Jego pasja staje się obsesją, która powoduje, że powieść staje się hipnotyzująco duszna. Jest niczym klatka, do której wpadł czytelnik, a z każda kolejną jej stroną ta klatka się kurczy.
Podobnie mogła też czuć się Silvie - nastolatka której plany na przyszłość są ucieczką od młodości.
"Właściwie nie myślę o uniwersytecie, wolę iść do pracy i zacząć zarabiać. Są wprawdzie stypendia i gdybym studiowała, tato nie mógłby mnie już kontrolować, zresztą zdawało mi się, że studia są sposobem, ma odwleczenie tego, co sobie wyobrażałam jako prawdziwe życie, przedłużyłabym sobie młodość, którą tak bardzo chciałam mieć już za sobą".
Ale czy można marzyć o czymś innym, kiedy ma się ojca despotę. Człowieka wybuchowego, któremu z byle powodu puszczają nerwy. Sfrustrowanego kierowcę autobusu, który chciałby zaznać sławy i szacunku, kosztem nawet najgorszych czynów. Nic więc dziwnego, że jego dotąd historyczna pasja przeradza się niemal w obłęd. Nie wszyscy jednak uczestnicy obozu, tak silnie utożsamiają się z eksperymentem naukowym, jak On. Wśród nich są jeszcze oczy, które widzą znacznie więcej, niżby się to na pozór zdawało. Ślepe zaś praktykowanie dawnych rytuałów, do którego dąży, kosztem nawet ludzkiego życia nie przechodzi bez echa.

"Mur duchów" jest powieścią, którą naprawdę przeraża. Do tego rodzi w czytelniku poczucie klaustrofobii, a jej bohaterowie budzą skrajne emocje. Świat Silvie przestaje być wówczas prywatną tragedią, choć są tacy, którzy nie mogą albo nie chcą jej widzieć. Wyjątkowo mocno zaintrygowała mnie postać matki dziewczyny, która jednocześnie nieco mnie irytowała. Rozumiem albo przynajmniej próbuje zrozumieć siłę patriarchatu, ale z drugiej strony tej dominacji jest jeszcze rodzicielstwo — które niestety w tym przypadku przybiera formę raczej patologiczną. Obca jest więc tu i sprawiedliwość.

Na kartach powieści pojawiają się też obraz buntu. To bardzo ciekawy i indywidualny obraz postawy kilku kobiet, które biorą udział w tym przedstawieniu. Silvie chciałaby, ale nie ma odwagi. Jego delikatne przejawy niestety wciąż działają na jej niekorzyść. Sama wydaje się zbyt słaba, by temu podołać. Molly to jej zupełne przeciwieństwo. Odważna i w pełni zbuntowana nastolatka, która wydaje się niczego nie bać. Pełna uroku i sprytu dziewczyna, która ma w sobie więcej zalet, niż na to wskazuje jej zachowanie. Nie boi się pytać i patrzeć tam, gdzie inni boją się spojrzeć. Matka Silvi to niestety kobieta cień.

To kolejna mocna powieść, która niesie ze sobą wielkie pokłady emocji. Autorka z pewnością zapisze się w mojej pamięci jako Ta, która obudziła najgłębiej ukryte struny mojej wrażliwości. Nie pozostaje mi teraz nic więcej jak oddać ukłon Sarah Moss i sięgnąć po kolejne jej książki. Zanim to jednak zrobię, potrzebuje chwili oddechu.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu POZNAŃSKIE
Moja ocena 10/10

"Mur duchów"
Autorka: Sarah Moss
Przekład: Paulina Surniak
Data premiery: 2020-07-29
Oprawa: miękka ze skrzydełkami