'MORDERSTWO NA ILE SORDOU" - M.L. Longworth

Mary Lou Longworth, znana jako M. L. Longworth, to kanadyjska pisarka, która dała się poznać czytelnikom tworząc serię powieści kryminalnych "Verlaque i Bonnet na tropie". Pierwsza z nich to “Śmierć w Château Bremont”, czyli śmierć szlachcica, która jak sie okazuje wypadkiem nie była. Kolejna "Morderstwo przy rue Dumas” przenosi czytelników do  świata akademickiego, gdzie ofiarą pada dziekan. W kolejnej zaś, trzeciej części serii Verlaque i Bonnet zanurzą się w świat francuskich win. "Śmierć w Château Bremont" serwuje już nie jedno a serię morderstw. "Morderstwo na Ile Sordou" to zaś kolejna i ostatnia jak dotąd książka z serii, którą akurat trafiła do mnie. 

Początkowo sądziłam, że powieść, którą zaoferowało mi Wydawnictwo Smak Słowa, będzie lekką i zabawną komedią kryminalną osadzoną w romantycznym klimacie Morza Śródziemnego. Oczywiście w swoich domysłach sugerowałam się okładką książki, która niczym powiew morskiej bryzy przywoływała na myśl wakacyjne leniuchowanie.
Tymczasem powieść Langworth okazała się zmyślną historią w konwencji kryminału, w której znacznie więcej sielanki i smaków francuskiej kuchni niż zabawy detektywistycznej. Choć i ta zaskakuje na swój sposób.
Zacznijmy jednak od początku. Akcja powieści "Morderstwo na Ile Sordou"przenosi czytelnika na bajeczną wyspę położoną niedaleko Marsylii. Tam wśród rajskich krajobrazów stoi ekskluzywny hotel, który potrzebuje reklamy i rozgłosu. Dlatego też na jego otwarciu spotkamy wybitnych przedstawicieli francuskiej elity. Wśród nich jest m.in. sędzia, gwiazdor filmowy i emerytowany nauczyciel literatury. Nie brak również pary zrzędliwych staruszków. Każde z nich ma niewątpliwie swój wkład w konstrukcję powieści i swój niepowtarzalny sposób bycia. Rodzi się więc pytanie. Kto z nich będzie ofiarą? Tak mija nam niemal połowa powieści.
Wtedy pojawia się trup — ale nie zdradzę wam kogo. W tym cała tkwi zabawa. Na hotelowych gości pada strach, który potęguje gwałtowny sztorm. Czy zabójca uderzy znów? I kto z nich nim jest? Ot kolejna zagadka tej niebanalnej historii. Niestety w tych okolicznościach sędzia śledczy zmuszony jest przerwać swój urlop i poprowadzić dochodzenie, które łatwe nie jest. Wszyscy wydają się zbyt sympatyczni, jak na mordercę. Ktoś jednak zabił. To sprawia, że nie ma wśród nich postaci jednoznacznych.

To, co wyjątkowe w tej powieści, to jej klimat i niespieszność akcji, która o dziwo wcale nie męczy. Pozwala raczej delektować się słowem i smakiem, który z niej ulatuje. Niczym jedna z najbardziej kultowych angielskich pisarek kryminałów bawi się fabułą. Oszczędza też czytelnikom wszelkiej brutalności. Serwuje za to dobry humor i wątek romansu w tle, co świetnie wkomponuje się w wakacyjny klimat.

Atutem powieści wydają się również dialogi, które nierzadko wywołują wrażenie podróży w czasie. Dystynkcja i klasa, która przez nie przebija, jest nadzwyczaj urokliwa. Taka francuska.
Z perspektywy czasu jestem nią mile zaskoczona, co nie było oczywiste od samego początku. Nie sądziłam nawet, że wytrwam w niej do końca. Z czasem jednak nabrałam do niej dystansu i popłynęłam na jej fali. Wówczas smakowanie jej zaczęło przynosić efekty. Spróbujcie teraz sami zasmakować się w prawansalskim kryminale a la Agatha Christie.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SMAK SŁOWA

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala