"PRAWO KRWI" - Tess Gerritsen

Tess Geritsen to jedna z najbardziej cenionych współczesnych amerykańskich pisarek, której zawód lekarza zapewne pomógł w karierze i stworzeniu jednych z najlepszych thrillerów medycznych na świecie. Rozpędu nabrała wraz z publikacją powieści "Dawca", do której wkrótce potem zakupiono prawa filmowe. Cykl z Jane Rizzoli i Isles to jedne z najlepszych jej książek.
Autorce nieobce są jednak powieści z gatunku "romans"z wątkiem kryminalnym, których ma na swoim koncie całkiem sporo, a które do moich ulubionych jednak nie należą.

Sięgając po "Prawo krwi" nie do końca miałam świadomość gatunku literackiego, w kórym potem zaszufladkuję powieść. Trochę kryminał, trochę przygoda i sensacja z domieszką romansu — myślałam. Prawie jak w życiu. To jednak co zaskoczyło mnie chyba najbardziej do dość skromnych rozmiarów książka, która pewnie idealnie sprawdzi się w podróży. Nie jest to jednak wydanie kieszonkowe (pocket), na co wskazują jej standardowe wymiary i mocno rozstrzelony druk. Do tego nieco ponad dwieście stron powieści, które niestety nie dało mi satysfakcji z wyboru.

Mocno rozbudowanej akcji nie ma się więc czego spodziewać. To raczej bardzo skondensowana historia i niestety powierzchowna. Zdecydowanie nie jest to Tess Gerritcen, jaką dotąd znałam. Zabrakło w tym przypadku tego, co najlepsze w jej twórczości. Dobrze rozwiniętej akcji i intrygi, która rodzi atmosferę napięcia i pobudza ciekawość czytelnika. Tu tego nie znalazłam. 'Prawo krwi" przypomina raczej wyciętą z kontekstu historię, obdartą z całego tła i charakterystyki postaci. Daleko jej moim zdaniem do pełnometrażowej powieści, w której losy dwojga bohaterów Willy i Guya to coś więcej niż szybko opowiedziana przygoda.

Sama fabuła i pomysł na książkę jest ok. "Willy nigdy nie uwierzyła w śmierć ojca. Wyrusza więc do Azji, by odkryć prawdę o wydarzeniach sprzed lat. Szybko uświadamia sobie, że próbuje rozwikłać tajemnicę, którą nawet dziś chronią wpływowi ludzie. Mimo zagrożenia podejmuje prywatne śledztwo. Nieoczekiwanie pomocną dłoń wyciąga do niej Guy Bernard, antropolog pracujący na zlecenie armii". Czy jednak ten przystojny mężczyzna będzie w stanie ochronić ją przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, na które się zdecydowała, by spełnić ostatnią wolę swojej matki? - Można dać się skusić.

Oczami wyobraźni byłam gotowa na fascynującą i pełną niebezpieczeństw przygodę, której akcja przenosi nas do krajów ogarniętych konfliktem. Tymczasem dostałam to, co dostałam. Ma ona jednak i swoje plusy, które odnajdą w niej zapewne fani szybkiej akcji. Ja jednak stawiam na coś więcej. Na coś, co pozwoli mi zakotwiczyć się w powieści (choćby na chwilę) i poczuć emocje. Książki, po których mam poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Po tej niestety został jedynie mocny niedosyt, pustka i rozczarowanie. Mam wręcz wrażenie, jakby ktoś podszył się pod dotąd niezawodną Tess Gerritsen.

 Za książkę dziękuję Wydawnictwu Harper Collins Polska
 

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala